piątek, 25 grudnia 2009

Krytyczna masa Sonii Rykiel dla H&M

W Warszawie dzisiaj odbyła się - jak w każdy normalny ostatni piątek miesiąca - Masa Krytyczna. Zazdroszczę, bo słyszę o tym siedząc w mieście, gdzie święta oznaczają Nudę Krytyczną.

Warszawa od miesiąca jest wytapetowana reklamami bielizny Sonii Rykiel dla H&M. Bielizna śliczna, zdjęcia i modelki też śliczne. Śliczne, przestylizowane i mocno wyfotoszopowane, co wzbudza moją nieufność. Ich krytyczne, naprawdę krytyczne zagęszczenie na outdoorowych nośnikach reklamowych (szczególnie w rejonach metra Centrum) tylko tę nieufność pogłębia.

Patrzę więc na modelki-laleczki i myślę, mając w pamięci ten obraz Przemysława Kwieka: ta bielizna musi naprawdę źle leżeć, skoro muszą ją aż tak reklamować by była noszoną.


Ot, taka refleksja z dalekiej prowincji. :-) Wszystkim czytelnikom bloga i przypadkowym odwiedzającym życzę udanych świąt, Sylwestra i 2010 roku.

piątek, 18 grudnia 2009


- o nim na blogu "Zrób to w Warszawie" ten tekst Agnieszki Kowalskiej.

Mój Boże, jaka ta Kowalska jest mądra.

czwartek, 10 grudnia 2009

Dlaczego kobietom chce się sprzątać po innych i dla nich gotować

Przeglądam blog Sylwii Chutnik i jestem pod wrażeniem stylu, umysłu i pomysłu. Że też przez rok od wydania „Kieszonkowego atlasu kobiet” nawet go nie tknęłam!

Przeglądam też ostatnio tygodnik dla gospodyń domowych „Świat & Ludzie” - za jego pośrednictwem zajrzałam do świata gospodyń domowych. „Świat & Ludzie” to klasyka gatunku: są tu artykuły o życiu gwiazd, krzyżówki z nagrodami, a także kuchenne i zdrowotne dobre rady. Na okładce znajdujemy hasło „Hanna Lis: rodzina czy ambicje?”, a w nim ukrytą sugestię, jaka decyzja dla kobiety jest właściwa – dla ułatwienia dodam, że nie jest nią to, co kryje się pod słowem "ambicje".


Gwiazdy, jako że odniosły życiowy sukces, są dla czytelniczek wzorem do naśladowania. To oczywisty mechanizm identyfikacji, działający w całym dzisiejszym kulcie gwiazd: Tede jest idolem chłopaków z blokowiska, Zidane jest (podobno) wzorem dla młodych Arabów. Na mnie potężniejsze od identyfikacji wrażenie robi jednak projekcja. Chodzi o to, że gwiazdy – głównie kobiety – w artykułach zazwyczaj są przedstawione na obraz i podobieństwo czytelniczek, czyli jako osoby, które zmagają się z problemami takimi samymi jak gospodynie domowe.

Ich życie kręci się wokół decyzji o dzieciach i małżeństwach. Chorują, przeżywają choroby bliskich, gotują. I - jak już wiemy z okładki - rezygnują z ambicji na rzecz rodziny. Z tego samego numeru, z którego możemy dowiedzieć się, jak najkorzystniej zrobić świąteczne zakupy na kredyt i jak płacić mniejsze rachunki za telefon, dowiadujemy się, że również celebrytki muszą oszczędzać, że potrafią zacisnąć pasa i zrezygnować z luksusów na rzecz ważniejszych spraw.


Ważna jest dla nich rodzina. Dla nich - czyli zarówno dla gwiazd, jak i dla czytelniczek. Rodzina wspiera je w trudnych chwilach, ale przede wszystkim one zawsze wspierają bliskich. Rodzina jest ich poszerzonym "ja" - za czyny jej członków czują się odpowiedzialne, żeby im pomóc potrafią rezygnować ze swoich zadań. Jedna aktorka z „M jak milość” zawsze może liczyć na kochaną córkę, natomiast aktorka z „Klanu” przeżywa to, że najstarszy syn opuścił rodzinny dom.


Angelina Jolie „wybaczyła ojcu złe emocje”, a Michał Żebrowski dla żony i dziecka wybiera się do szkoły. Wyczuwam w tym zawarte implicite twierdzenie gloryfikujące poświęcanie się, coś w stylu: „ci szczęśliwi ludzie poświęcają się dla rodziny; jeśli i ty się będziesz poświęcać, to też będziesz szczęśliwa”.


„Anna Maria Jopek (39) w grudniu daje koncert za koncertem. Wokalistce nie przeszkadza to w wypełnianiu obowiązków mamy”. Przekaz, który ukryty jest za tymi dwoma zdaniami, jest taki:
  • zaniedbanie obowiązków domowych i rodzinnych to grzech śmiertelny,
  • branie na siebie podwójnych obowiązków jest godne pochwały.
Dobrze być także (jak Małgorzata Pieńkowska i jak jej córka Inka z artykułu „Zawsze może liczyć na kochaną córkę”) „Zosią Samosią, która chciałaby naprawiać świat”. Nie wiem jak Was, ale mnie wkurza to gloryfikowanie brania na siebie odpowiedzialności za cały świat.

A co z zaniedbywaniem obowiązków domowych? Tak wypowiada się na ten temat Chutnik w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów”:
[Pierwsza część "Kieszonkowego atlasu kobiet"] to historia upadku gospodyni domowej. Pisząc ten rozdział, pozostawałam pod wpływem programu 'Perfekcyjna pani domu' emitowanego przez TVN Style. Jego przesłanie to: jeśli posprzątasz dom - zmieni się twoje życie. Ta reguła rządzi też pierwszym rozdziałem mojej książki. Co się zatem dzieje, kiedy nie posprzątasz? Zostajesz menelicą, rodzisz strupy, skaczesz z okna.
Negatywnym wzorcem, kuchenną abnegatką w „Świecie & Ludziach” jest Edyta Górniak. „Od kuchni trzymała się jak najdalej. W końcu dotarło do niej, że aby synek Allanek rósł szybko i zdrowo, musi się też dobrze odżywiać”. Górniak zostaje w ten sposób zacukana świętym oburzeniem. Zostaje też postraszona, że jeśli nie będzie gotowała obiadów, to będzie miała chore dzieci. Mówiąc słowami Chutnik, będzie rodzić strupy.


Cechy, które różnią celebrytki i gwiazdy od gospodyń domowych, w „Świecie & Ludziach” są ukrywane. To służy wzmocnieniu identyfikacji i poprawieniu samopoczucia czytelniczek – miło jest w przerwie między szorowaniem wanny a obieraniem ziemniaków pomyśleć, że jest się w czymś podobną do tych kobiet sławnych i zadowolonych z życia. Przede wszystkim jednak „Świat & Ludzie” daje przepis na szczęście: nigdy nie zaniedbuj rodziny, wręcz się dla niej poświęcaj, nie bój się ciężkiej pracy, zawsze sprzątaj dom - wtedy zmieni się twoje życie. Toteż gospodynie domowe zaharowują się i na lepsze życie oczekują biernie, cierpliwie, grzecznie. Zgodnie z porzekadłem od pokoleń psującym głowy polskim dziewczynkom: „siedź w kącie, a znajdą cię”.

Błąd, że nie sięgnęłam po książkę Chutnik - zaliczona lektura "Atlasu..." pomogłaby mi teraz w czytaniu tygodnika dla gospodyń. Wiem jednak, dlaczego tak się stało. Bo kiedy ostatnio widziałam „Podręczny atlas kobiet”, stał w modnym lokalu w najlepszym marketingowo miejscu, dzieląc półkę z modnym magazynem o modzie. „Podręczny atlas kobiet” to powieść feministyczna, a ja zwykle staję okoniem wobec modnego języka. Ot, taki niemądry nawyk krytykowania każdego dominującego dyskursu. Niemądry, bo działa nawet wtedy, gdy - czego dowodem kończący się właśnie tekst - ja sama jestem owym dominującym dyskursem mocno przesiąknięta. Kajam się i polecam książkę i blog Sylwii Chutnik!