W "Dużym Formacie" przeczytałam reportaż "Lepiej płakać w ferrari" o kandydatach na międzykierunkowe studia ekonomiczno-menedżerskie (MSEM na UW).
Poruszające, że ci dziewiętnastolatkowie tak drobiazgowo planują swoją przyszłość - nawet jeśli nierealistycznie, z ogromnym parciem na kasę i pragnieniem symboli prestiżu. Wiedzą, kiedy chcą co osiągnąć - kiedy mieć luksusowy samochód, kiedy pracę za 10 tysięcy, kiedy rodzinę - i wybór studiów jest częścią ich planu.
Poruszające nie jest dla mnie to, na co największy nacisk kładzie autorka reportażu Sylwia Szwed, czyli ich focus na kasę, ale właśnie to planowanie. Bo to podejście jest bardzo, ale to bardzo różne od tego, co kierowało mną przy wyborze moich studiów (zresztą też międzywydziałowych).
Poruszające, że ci dziewiętnastolatkowie tak drobiazgowo planują swoją przyszłość - nawet jeśli nierealistycznie, z ogromnym parciem na kasę i pragnieniem symboli prestiżu. Wiedzą, kiedy chcą co osiągnąć - kiedy mieć luksusowy samochód, kiedy pracę za 10 tysięcy, kiedy rodzinę - i wybór studiów jest częścią ich planu.
Poruszające nie jest dla mnie to, na co największy nacisk kładzie autorka reportażu Sylwia Szwed, czyli ich focus na kasę, ale właśnie to planowanie. Bo to podejście jest bardzo, ale to bardzo różne od tego, co kierowało mną przy wyborze moich studiów (zresztą też międzywydziałowych).
Dziwią się, kiedy rozmawiają z humanistami. Są jak z innej planety. Nie mogą zrozumieć, że humaniści nie planują, co po studiach, że się tym nie przejmują, że idą na żywioł.
2 komentarze:
Co ciekawe, rankingi niepotrzebnych zawodów wskazują właśnie na to, że mamy przesyt zarządzania, a pracodawca woli zatrudnić człowieka z konkretną wiedzą, np. ekonomistę, i jeśli rzeczywiście trzeba, wysłać go choćby na jakiś kurs zarządzania. Zwłaszcza że tacy MSEM-owcy mają po studiach zupełnie nierealne, bajkowe oczekiwania finansowe. Może więc te panienki w ferrari nie widzą świata tak trzeźwo i praktycznie, jakby się zdawało, co by z kolei potwierdzało tezę, że kierują nimi symbole prestiżu (w tym wypadku ukończony ten konkretny kierunek studiów). A prawda jest chyba taka, że jeśli w czasie studiów, ile by nie trwały, człowiek nie odnajdzie własnego konkretnego pomysłu na życie, MSEM mu nie pomoże i czeka go zmywak w Anglii albo biurko w Cap Gemini, bo zasili te 80% ludzi pracujących w zawodzie niemającym nic wspólnego z wykształceniem, a nawet zainteresowaniami.
Też tak myślę. Tylko zaskoczyło mnie to, że można tak radykalnie inaczej myśleć o swojej przyszłości: nie traktować studiów jako czasu szukania i być tak strasznie pewnym swojej decyzji.
A w ogóle to dzięki za komentarz. :)
Prześlij komentarz