A więc są już "Macewy codziennego użytku" Łukasza Baksika - album z fotografiami macew wykorzystywanych jako materiał budowlany. Są tu nagrobki-koła szlifierskie, nagrobki-krawężniki, płyty chodnikowe z macew, macewy użyte do budowy chlewików i kapliczek.
Cały album to coś pomiędzy projektem archiwistycznym a sztuką zaangażowaną. Każde ze znalezisk ma trzy zdjęcia - Baksik najpierw pokazuje z daleka cały budynek czy całą ulicę, potem robi zbliżenie na kawałek muru, a wreszcie fotografuje detal - przezierające napisy po hebrajsku. To uporządkowanie kojarzy się z podejściem archiwisty. Dzięki tej dyscyplinie zdjęcia Baksika mają rażącą moc, bo naoczność tego, co na fotografii, trudno podważać.
Zdjęć jest też bardzo dużo, jak na archiwum przystało. Baksik dotarł z aparatem do miejsc, gdzie kamera telewizji regionalnej dociera tylko wtedy, gdy - raz na wiele lat - oddawana jest do użytku nowa asfaltowa droga powiatowa. Ale znalazł macewy też w warszawskich parkach czy na lubelskim osiedlu.
"Mecewy codziennego użytku" kojarzą się z innym projektem - "Niewinne oko nie istnieje" Wojciecha Wilczyka. Wilczyk to facet, który fotografował synagogi - to, do czego dzisiaj służą synagogi - w całej Polsce. Wspominam o tym ze względu na tytuł cyklu. Niewinne oko nie istnieje także w przypadku "Macew codziennego użytku" Baksika - choć jego zdjęcia są zrobione jako niewinne zdjęcia dokumentalne, to jednak w ostatecznej wymowie oskarżają. I to na maksa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz