Oto co pokazała mi A. w zamian za zapoznanie jej z superbohaterem o imieniu Wilq:
Żaden cover nie ucieszył mnie tak od czasów, gdy poznałam "Riders on The Storm" w wykonaniu Senora Coconuta tudzież twórczość Hayseed Dixie. A. mówi, że Igudesman & Joo żartują sobie tutaj z wirtuozostwa klasycystycznych arii w stylu Mozartowskim, ale mnie w zupełności wystarcza mój odbiór naiwny, który każe uważać, że piszczący i robiący miny Koreańczyk jest jedną z pięciu najśmieszniejszych rzeczy na świecie (zaraz po człowieku z jedną nogą krótszą).
Żaden cover nie ucieszył mnie tak od czasów, gdy poznałam "Riders on The Storm" w wykonaniu Senora Coconuta tudzież twórczość Hayseed Dixie. A. mówi, że Igudesman & Joo żartują sobie tutaj z wirtuozostwa klasycystycznych arii w stylu Mozartowskim, ale mnie w zupełności wystarcza mój odbiór naiwny, który każe uważać, że piszczący i robiący miny Koreańczyk jest jedną z pięciu najśmieszniejszych rzeczy na świecie (zaraz po człowieku z jedną nogą krótszą).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz