wtorek, 13 stycznia 2009

Lidlowe Lo-Fi

Lubię Lidl. Jest trochę jak peweks albo sklep cynamonowy. Skojarzenie z Schulzem potęguje to, że Lidle w Warszawie są zlokalizowane na warszawskich ulicach Krokodyli, to znaczy w gorszych dzielnicach albo na obrzeżach miasta, często przemysłowych.

W Lidlu jest mnóstwo egzotycznych produktów niewiadomej jakości i proweniencji. Słonecznik prażony w łupinkach, prażone w łupinach solone ziarna dyni, marynowane parówki w słoiku.

Słowem, Lidl wyślizgnął się makdonaldyzacji. Brakuje tam standardowych produktów marek znanych z reklam, można za to nabyć - w ciemno - różne ekscytujące rzeczy. Takie jak poniższa.

Rzecz wprawdzie niepotrzebna, ale za to po okazyjnej cenie...? To, że jest "teraz taniej", wydaje się parodią promocji jako reklamowego chwytu:


Znalezione w Lidlu na Młocinach.

2 komentarze:

yrdle pisze...

znajomy skądinąd pokrowiec dla konia też się przewijał w ofercie.

a z tym kocim ptaszkiem (sic!) to przecież wiesz, że miał być osobny wpis o niemożliwości znalezienia jego zdjęć w googlu.

Maryś pisze...

Przewidzieli na parkingu przed Lidlem trzymak dla koni? Ew. małą stajenkę?