poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Antykomunistyczna miejska legenda z Ostrowca


Tak wygląda Ostrowiec Świętokrzyski z lotu ptaka; zdjęcie pochodzi z blogu blog.waciobird.pl.

Te bloki, układające się w dziwacznie poskręcaną formę, przypomniały mi o miejskiej legendzie, według której widziane z góry ostrowieckie bloki tworzą napis LENIN.

Jest w niej stereotypowe myślenie: co złego, to komuniści. Bloki są niefajne? Och, mamy je przez komunistów. Tymczasem autorem idei taniego budownictwa z prefabrykatów, dostępnego finansowo dla zwykłych ludzi, był Le Corbusier. To on stworzył architektoniczną formę bloków, która bywa oceniana jako brzydka, odhumanizowana, przygnębiająca powtarzalnością form i anonimowością jednakowych mieszkań. To on wymyślił abstrakcyjność, geometrię urbanistycznego układu osiedli, która często dziś uważa się za czynnik sprawiający, że w blokach bardzo źle się mieszka.

Ponieważ Le Corbusier nie miał nic przeciwko abstrakcyjnym formom architektonicznym i urbanistycznym, to pomysł, by bloki układały się w litery, wydaje się z ducha raczej lecorbusierowski niż komunistyczny. Także „dla każdego takie samo mieszkanie” to raczej idea Le Corbusiera niż Sowietów.

Jest znaczące, że to w hasło LENIN mają układać się bloki, a nie – dajmy na to – w MARKS, STALIN czy choćby GIEREK. Marks jest kojarzony raczej z filozofią, Stalin – z dyktaturą, a Gierek to symbol PRL-owskiej codzienności (mówi się o meblach czy architekturze a’la późny Gierek). Natomiast Lenin jest symbolem idei wcielanej w czyn, komunizmu jako doktryny; pomysłu na prawdziwą demokrację, która okazała się porażką, nieżyciowym (bo niewydolnym ekonomicznie) wymysłem. Komunizm każdemu obiecywał sprawiedliwość społeczną; ten element doktryny został sprowadzony w miejskiej legendzie do prześmiewczej postaci: komuniści uważali, że wszyscy mają mieć po równo, dlatego pobudowali mrówkowce, w których wszystkie mieszkania są prawie takie same.

Lenin jest też pop-symbolem PRL-owskiego absurdu; propagandową, rytualną mantrą, wciskaną przez „komunistów” wszędzie. Więc czemu nie mieliby ułożyć bloków w LENIN-a?

O Ostrowcu mówi się, że jest czerwony. Nieprzerwanie do dzisiaj w Ostrowcu odbywają się pochody pierwszomajowe z orkiestrą dętą; w 1905 roku była tutaj Republika Ostrowiecka, zaraz po II wojnie światowej też były jakieś przyczółki lewicy. Zdaje się, że to dlatego akcja „Popiołu i diamentu” Andrzejewskiego toczy się w Ostrowcu. A jednak po tej legendzie widać, że Ostrowiec jest też bardzo negatywnie nastawiony do swojego lewicowego dziedzictwa. Blokowiska, które powstały w rozwijającym się w latach 70. Ostrowcu, są postrzegane jako ideologiczny, propagandowy bubel. Samo określenie „czerwony” ma przecież pejoratywne zabarwienie.

A przecież bloki, choć nie są cudem architektury, to mają swoje plusy: były przynajmniej tanim budownictwem mieszkalnym dla każdego.