niedziela, 10 listopada 2013

Ludwik Hering, anty-antysemita

Ludwika Heringa podobno na nowo odkryło wydawnictwo Czarna Owca, publikując w 2011 r. jego trzy wojenne opowiadania w tomie „Ślady”. Ja  odkryłam go w 2013 roku, kiedy zorientowałam się, że te opowiadania opowiadają o okolicy, w której mieszkam: Stawki, Okopowa, mury Powązek i Cmentarza Żydowskiego.

W najdłuższym z tych trzech wojennych opowiadań, "Meta", Hering przedstawia postać Brzozowskiego - schorowanego, ponurego starca, stróża nocnego w fabryce - samotnego wśród antysemickiej większości.

O stosunku warszawiaków-Polaków do warszawiaków-Żydów w czasie wojny opowiada z przekąsem:
Ludzie pozbawieni wyobraźni wspierali żydowskie dzieci. "Zawsze to dziecko" - mówiono; zapominano, że z małego żydziaka wyrośnie dorosły parch.
(...)
Inni ze względów "ideowych" gorszyli się i wzdychali: "Boga się nie boją - wstydu nie mają - Żydom pomagać? A żeby to tak nas spotkało - czyby który z nich nam pomógł - chciałbym wiedzieć!"

U Heringa antysemitami są wszyscy: młodzi endecy, którzy zabijają syna Brzozowskiego i jego żydowskiego kolegę; żona Brzozowskiego, która do sąsiadki w żałobie mówi: "że pana syna zabili, to rozumiem. Ale mojego?". Sąsiedzi z dołu, robotnicy, którzy podziwiają pana inżyniera, szefa za pogardę wobec Żydów. Wreszcie inżynier, który każe zabijać Żydów, a ze znajomymi z "wyższej sfery" po wypicu herbatki idzie oglądać płonące getto.
Gdy wracali, biała, krótkowzroczna blondynka z drżącym przy każdym kroku biustem - wpatrzona w pantofelki, potykając się o kamienie - zwierzała się prowadzącemu ją panu:
- Chwilami zapominam, że to są Żydzi, i to jest jednak straszne.
- Właśnie to: za-po-mi-na-my. My, Polacy, jesteśmy sentymentalni. To nasza wielka narodowa wada.
Skupił się i smutno a stanowczo skończył:
- Musimy pa-mię-tać, a wtedy to ocenimy. - Skłonił głowę w kierunku getta. - Docenimy to jako rozwiązanie kwestii, której sami, przez sentymentalizm właśnie, nie potrafiliśmy w porę i... obawiam się... nie potrafilibyśmy nigdy rozwiązać.
Powszechna opinia o miastach w czasie wojny jest taka, że Żydzi znajdowali tam wsparcie, byli ukrywani. Hering tej opinii odbiera jednoznaczność. Ale oczywiście to tylko depresyjna literatura. Zresztą Hering to nie jest polskie nazwisko. Każdy prawdziwy Polak wie, co to oznacza.