środa, 29 października 2008

Ed Wood fotografii

Ekhem. Chcę szafiarskiego bloga. Ale, moi państwo, to nie takie proste.


Pierwsza próba sfotografowania ciuchów – na tle przysłowiowej meblościanki ("spoko, wytniemy to w fotoszopie") - skończyła się zdjęciami takimi jak to po prawej. I obopólnym niesmakiem.




Postanowiłam zdjęcia robić sama. Pewnego słonecznego dnia poszłam pożyczyć paleocyfrówkę od B. Gadałam przy tym tak, jak sądziłam, że fotograf gadać powinien: "Będę dziś robić zdjęcia, bo światło jest znakomite". I faktycznie, to znakomite światło i piękną pogodę udało mi się uwiecznić. Szkoda tylko, że nie to poeta miał na myśli...



Zrezygnowałam ze zgrywania doświadczonej amatorki-fotografki. Następne zdjęcia mówią o tym, jak się rzeczy mają. Jestem szafiarą strojącą się nawet na noc - ale dziewicą, jeśli chodzi o fotografowanie. Rezyduję w sypialni, w której panuje stagnacja, półmrok i zapach kawy. Voila.



Spodnie: dziecięca piżama No Boundaries na szerokiej gumce z indyjskiej, miętej tkaniny. Źródło: prowincjonalny szmateks. Cena: 4,50 zł.

Bluzka: kopertowy T-shirt Topshop wiązany z boku na sznurki, na plecach ma nadruk – ptak kojarzący się z chińską mitologią ( może dlatego, że yakuza nosi obrazki na plecach?). Źródło: warszawski second-hand. Cena: 3,50 pln.

Buty: baleriny-skarpety na miękkiej podeszwie. Żródło: Deichmann. Cena: 19 zł.

Telefon: Nokia. Źródło: lumpeks. Cena: 45 zł/kg. (tu miejsce na krótki, lecz szczery śmiech).

A oto szczyt szafiarskiego antylansu: zdjęcie primo w lustrze przydymianym, a więc fałszyującym barwy, secundo bez głowy, tertio w pozycji figura serpentinata. Wyraża ono raczej desperację początkującej szafiarki niż urok zestawu.


Słowem: szukam fotografa!

6 komentarzy:

Arim pisze...

Świetny wpis :) Reanimuj tego hp photosmarta, da lepsze efekty niż Nokia. Pamiętaj tylko, żeby nie przystawiać aparatu zbyt blisko do obiektu, który fotografujesz, bo wtedy aparat złapie ostrość na coś, co jest dalej - tak jak na zdjęciu butów, które wrzuciłaś. Jeśli kadr wyjdzie Ci za duży, to potem można będzie przyciąć na kompie. Jeśli masz aparat, a nie masz fotografa, jakimś rozwiązaniem jest statyw i samowyzwalacz, ale lepszy by był żywy fotograf...

Sh pisze...

Jeśli tylko będziesz nadal pisała tak, jak napisałaś tę notkę, to możesz spocząć na laurach i olać fotografię - a i tak będę tu przychodzić i czytać :)

Monika Pastuszko pisze...

Dzięki za komentarze :) Arim, ja chyba jestem nieuleczalną analfabetką w dziedzinie fotografii. Samowyzwalacz odpada, bo po pierwsze jakoś kłóci się z moim przekonaniem, że fotografia to poważna sprawa, a po drugie nie wyobrażam sobie robienia zdjęć samowyzwalaczem w plenerze, a w mieszkaniu nie mam odpowiedniego oświetlenia. Ale obiecuję, że nie będę publikować złych fotografii, bo formuła bycia Edem Woodem fotografii jest jednorazowa. ;)

Arim pisze...

Ech, no to nie masz wyjścia, musisz znaleźć fotografa :-) Ewentualnie zostają jeszcze lustra/szyby mocno odbijające światło...

Sylwia pisze...

Ja osobiście jakoś nie widzę Ciebie pośród szafiarek. :) Przeczytałam już Twoje ostatnie wpisy i jeszcze bardziej się w tym utwierdziłam. Niczego szafiarkom nie ujmuję, a wręcz je cenię, ale Ty faktycznie masz do powiedzenia ,,trochę'' więcej niż to, jak dzisiaj byłaś ubrana. No chyba, że chcesz zrobić takiego eklektycznego bloga jak mój (w przyszłości). Ja dzięki szafiarkom założyłam swojego, ale jak może zauważyłaś, jeszcze nie wkleiłam tam żadnej mojej fotki, a miałam taki zamiar. Może jak mój fotograf wróci za parę dni, to wystawię się na pośmiewisko innch. ;) A ja mam takie samo zdanie jak Sh - piszesz naprawdę świetnie, i gdybyś chciała nawet na tym poprzestać, to i tak będziesz miała wiernych czytelników. Pozdrawiam.

Monika Pastuszko pisze...

@Sylwia:
Dla mnie szafiarskie blogi też były kopem do założenia bloga. Ale nie miałam fotografa, m(iał)am zbyt dużą świadomość obrazu, żeby na poważnie wrzucać złe zdjęcia swoich zestawów, no i (szczęśliwie?) uznałam swoje zestawy za średnio przeciętne. Wystarczająco dobre, żeby w nich chodzić, ale za słabe, żeby chwalić się nimi w sieci. Jeśli do tematów fatałaszkowych wrócę, to z dystansem, i będą one tylko felietonistycznym zagajeniem do wpisu. No, ja też nie widzę siebie pośród szafiarek. :)

Imho nie powinnaś się bać tego, że ktoś Cię wyśmieje. W blogosferze jednak panuje kultura, inaczej niż np. w komentarzach do You Tube. Jeśli pojawia się krytyka, to konstruktywna.