poniedziałek, 30 listopada 2009

Libera w Zachęcie

Tak oto pogadałam sobie ostatnio z J.:

Ja: Popatrz, tutaj jest Zbigniew Libera!
J.: Kto to? Ojciec tego Libery?

Faktycznie - jak się przyjrzy temu, co hajpuję - to wygląda to tak, jakby Michał Libera był ważniejszy od Zbigniewa Libery.

Oczywiście tak nie jest (niezależnie od tego, co sądzi na ten temat J.). A Zbigniew Libera jest ojcem, ale polskiej sztuki krytycznej lat dziewięćdziesiątych.

Znany jest z prac krytykujących konsumpcjonizm i ujawniających opresyjność wychowania.

Zbigniew Libera "Ciotka Kena", 1994, źródło: raster.art.pl

W historii polskiej sztuki zapisał się głównie jako ten, który swoimi pracami wprowadził do debaty publicznej dziś oczywisty temat pamięci o Zagładzie.

Zbigniew Libera "Christus ist Mein Leben" 1990, źródło: raster.art.pl


Zbigniew Libera "Lego. Obóz koncentracyjny" 1996, źródło: csw.art.pl

Przyznaję: mam słabość do outsiderów, do rozmaitych waitsów i celine'ów. Więc i w biografii Libery ujmuje mnie to, jak to się stało, że został artystą:
"Byłem kłopotliwym nastolatkiem - opowiadał pięć lat temu w "Dużym Formacie". Psychologowie poradzili mamie, że powinienem studiować jakiś kierunek artystyczny. No i chciałem uniknąć wojska. Studiowałem krótko, bo zaraz mnie zamknęli. W więzieniu odbyły się moje prawdziwe studia. Można powiedzieć, że jestem samoukiem."
Zapytany o to, jak trafił do więzienia, odpowiedział:
"Uważam, że tak czy inaczej z moim charakterem bym tam trafił."
Cóż - psychologowie i mama pewnie mieli wielką satysfakcję, gdy ich kłopotliwy nastolatek tak dobrze wykorzystał przekorę i buntowniczość, że ukształtował nimi polską sztukę krytyczną, dla której "obrażanie uczuć większości, przekreślanie aktualnych świętości i nicowanie dominujących symboli było równie ważne, a może i ważniejsze od walki o liberalne i obywatelskie cnoty, otwartość i empatię, tolerancję dla odmienności, o których pisali obrońcy sztuki krytycznej" (Adam Mazur, Przewodnik po wystawie "Schizma. Polska sztuka lat dziewięćdziesiątych").

Zbigniew Libera na wernisażu wystawy Antyciała, CSW, 1995.
Fot. Mariusz Michalski & Barbara Wójcik.
Źródło: csw.art.pl,
do obejrzenia także na wystawie "Schizma. Polska sztuka lat dziewięćdziesiątych".


A to wszystko piszę dlatego, że wystawę retrospektywną Zbigniewa Libery można oglądać od jutra do 6 lutego 2010 w Zachęcie.

Idźcie koniecznie.

3 komentarze:

Maryś pisze...

Kuratorka wystawy prowadzi u nas historię sztuki, mamy z nią zajęcia :)
Tyle tonem nic nie wnoszącej anegdotki, a na wystawę postaram się pójść, wszak Libera to żywa legenda (powiedziała ta, która przy informacji o wystawie pomyślała o tym drugim Liberze, dziwując się, że on taki stary, a za tak świeże rzeczy w animacji kultury się zabiera ;) )

yrdle pisze...

Ja jako że za kutaśnym dowcipem przepadam, to jeszcze przypomniałem sobie zacny universal penis expander ZL.

http://www.dsw.muzeum.koszalin.pl/magazynsztuki/archiwum/nr_15/libera/penis1.gif

Monika Pastuszko pisze...

Yrdle: prócz "Universal Penis Expandera" na wystawie jest też "Antysemita (nakładka gumowa na penisa z bardzo długim napletkiem)". Opakowanie nakładki przypomina folijkę prezerwatywy, na której nadrukowany jest w barwach czerwono-czarnych swastykopodobny znak. Instrukcja zaleca stosowanie sztucznego napletka na "penisach ewidentnie arabskich lub żydowskich".