Współczesna etnografia. Może ona przeprowadzać badania terenowe we wsiach w Górach Świętokrzyskich i konstatować, że wśród miejscowej ludności występuje zjawisko powrotu do zbieractwa (jagód lub puszek). Może też przybrać kształt etnografii internetu. I badać, dajmy na to, You Tube'a.
Właśnie to robi Michael Welsch z katedry Digital Etnography z Kansas State University. Ma kanał na tubie, a badania podsumował - jak na obserwację uczestniczącą przystało - filmem, który znajdziecie pod koniec tego tekstu.
Najpierw o samych tubowych home videos. Jednym z gatunków filmików na You Tube są obrazy kręcone kamerką internetową. Wygląda to tak, że przed webcamem siedzi autor i mówi o sobie, często zwracając się do całej społeczności, często pokazując na planie kawałek swojej sypialni czy innego bardzo prywatnego miejsca. Klasyka gatunku. Nawet wciskać play nie trzeba, i tak widać co jest grane:
Ciekawsze dla mnie, z moją facynacją real foto, jest co innego. Dzięki istnieniu tanich webcamów i platformy tubowej, na której można publikować takie filmiki, zmienia się język filmu. Wizualność, dotychczas zarządzana przez profesjonalistów stojących za kamerami, demokratyzuje się. Autorzy tubowych amatorszczyzn, jak sądzę, starają się robić filmiki jak najlepsze, jak najbardziej przypominające te telewizyjne. Zwykle niespecjalnie im to wychodzi, ale ich wytwory nie są li tylko tanią imitacją. Podobnie jak real foto, mają coś, czego profesjonalnym obrazom brakuje: walor autentyczności.
Podobnie jak w przypadku pseudo-real foto Dova Charneya (o których pisałam o, tu), ten tubowy kod naiwnego realizmu, sygnalizujący autentyczność, został przechwycony przez profesjonalistów. I to dawno temu: jesienią 2006 roku wyszło na jaw, że tubowy vlog z sypialni użytkowniczki o obiecującym nicku lonelygirl15 był w rzeczywistości serialem, reżyserowanym przez regularną ekipę filmową.
No, a lonelygirl15 ma od niedawna sequel: polską n1colę, internetowy serial na licencji.
Właśnie to robi Michael Welsch z katedry Digital Etnography z Kansas State University. Ma kanał na tubie, a badania podsumował - jak na obserwację uczestniczącą przystało - filmem, który znajdziecie pod koniec tego tekstu.
Najpierw o samych tubowych home videos. Jednym z gatunków filmików na You Tube są obrazy kręcone kamerką internetową. Wygląda to tak, że przed webcamem siedzi autor i mówi o sobie, często zwracając się do całej społeczności, często pokazując na planie kawałek swojej sypialni czy innego bardzo prywatnego miejsca. Klasyka gatunku. Nawet wciskać play nie trzeba, i tak widać co jest grane:
Ciekawsze dla mnie, z moją facynacją real foto, jest co innego. Dzięki istnieniu tanich webcamów i platformy tubowej, na której można publikować takie filmiki, zmienia się język filmu. Wizualność, dotychczas zarządzana przez profesjonalistów stojących za kamerami, demokratyzuje się. Autorzy tubowych amatorszczyzn, jak sądzę, starają się robić filmiki jak najlepsze, jak najbardziej przypominające te telewizyjne. Zwykle niespecjalnie im to wychodzi, ale ich wytwory nie są li tylko tanią imitacją. Podobnie jak real foto, mają coś, czego profesjonalnym obrazom brakuje: walor autentyczności.
Podobnie jak w przypadku pseudo-real foto Dova Charneya (o których pisałam o, tu), ten tubowy kod naiwnego realizmu, sygnalizujący autentyczność, został przechwycony przez profesjonalistów. I to dawno temu: jesienią 2006 roku wyszło na jaw, że tubowy vlog z sypialni użytkowniczki o obiecującym nicku lonelygirl15 był w rzeczywistości serialem, reżyserowanym przez regularną ekipę filmową.
Jak to z lonelygirl15 było, pokrótce napisał Łukasz Napora.
A jak casus lonelygirl15 zinterpretować inaczej niż ja, mówi Michael Welsch w anonsowanym wykładzie (przewińcie na 36 minutę i 58 sekundę).
A jak casus lonelygirl15 zinterpretować inaczej niż ja, mówi Michael Welsch w anonsowanym wykładzie (przewińcie na 36 minutę i 58 sekundę).
No, a lonelygirl15 ma od niedawna sequel: polską n1colę, internetowy serial na licencji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz